po burzy

po burzy

po śnieżnych
zawiejach i groźbach
po kłótniach
i trudach

ciepłe niebo
zniżyło się
i przybliżyło
bez chmur
i jasne

mroźny dzień
iskrzył się
i oślepiał

i pękały
dźwięcząc bezgłośnie
zwierciadło za zwierciadłem
tęcza za tęczą
gwiazda za gwiazdą

wszystkie pogrzebane
zapasy i skarby światła
przelewały się
ciesząc oczy

i połoniny
te czasem białe
częściej zielone
w bajeczne się zmieniały

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *